STADION DLA RUCHU
Dlaczego powstała strona „Stadion dla Ruchu” na Facebooku? Jak to było z nowym stadionem?
Wszystko zaczęło się od wielkiej potrzeby nowego stadionu Ruchu, który pomógłby klubowi w rozwoju, a kibicom dał długo wyczekiwany nowy dom. W kwietniu 2014 roku na Facebooku powstał dedykowany profil „Stadion dla Ruchu”. Wielkimi krokami zbliżała się wtedy 80. rocznica oddania do użytku stadionu przy Cichej 6. Sędziwy obiekt już wtedy nie przystawał do rzeczywistości, strasząc przestarzałą infrastrukturą. W 2012 r. kibice Ruchu, coraz bardziej poirytowani brakiem działań w kierunku stadionu, obiecanego im w wyborach samorządowych w 2010 roku przez Andrzeja Kotalę, manifestowali swoje niezadowolenie na chorzowskim rynku. To dzięki nim, niewielką liczbą głosów Andrzej Kotala został prezydentem Chorzowa. Po manifestacji wydawało się, że coś ruszy w sprawie stadionu. Od 2013 roku istniała już koncepcja budowy, ale na dzień powstania profilu „Stadion dla Ruchu” obiektu nadal nie było. Prezydent tłumaczył, że on chce zbudować stadion, ale nie ma większości w Radzie Miasta. Kibice zmobilizowali się ponownie i tym razem ugrupowanie Andrzeja Kotali po wyborach w 2014 roku miało już większość w radzie, prezydent utrzymał stanowisko, a radni, którzy zagłosowali przeciwko budowie stadionu, zostali w tych wyborach zbojkotowani przez kibiców i w wielu przypadkach utracili mandaty.
W tej atmosferze powstaje strona na Facebooku. Pomyślałem, że skoro już przyszło nam żyć w czasach, kiedy decyduje się budowa nowego stadionu Ruchu, a to zdarza się niezwykle rzadko, raz na wiele pokoleń, to my – kibice Ruchu, musimy zrobić wszystko, aby ten stadion powstał i cieszył klub, piłkarzy, kibiców i mieszkańców.
Gdy w 2018 roku zbliżały się trzecie już wybory, w których obiecywano nam nowy stadion, Andrzej Kotala zaprosił mnie, jako przedstawiciela kibiców, na spotkanie, podczas którego prosił, aby kibice zgodzili się na budowę stadionu według stworzonej kilka lat wcześniej koncepcji. Nie byłem z tego projektu zadowolony, dlatego wynegocjowałem, jak mi się wtedy wydawało, że kibice nie będą już wnosili sprzeciwu w stosunku do projektu, pod warunkiem, że przy stadionie powstanie połączony z obiektem trzykondygnacyjny budynek, w skład którego wejdzie godne naszej historii muzeum, sklep z pamiątkami oraz restauracja/bar kibica. Chodziło o to, żeby wzorem zachodnich klubów, Ruch mógł zarabiać pieniądze na zwiedzaniu stadionu, połączonym z muzeum i kupnem pamiątek w sklepie kibica. Prezydent Kotala zgodził się, podpisał protokół ze spotkania, wybory wygrał i… od pierwszego spotkania po wyborach zaczął wycofywać się z kolejnej już obietnicy.
To był tylko wstęp do wydarzeń, które miały mieć miejsce w 2019 roku. Początkowo, mimo złożonej obietnicy i podpisanego protokołu ze spotkania, prezydent Kotala proponował, żeby muzeum znalazło się w zniszczonym, dawnym ratuszu Wielkich Hajduk, który znajduje się około kilometra od stadionu, więc zupełnie inaczej niż wspólnie ustaliliśmy przed wyborami. Ale nie muzeum było najgorsze, najpierw prezydent Kotala wycofał się z jego budowy, mówiąc, że do tematu wrócimy w 2022 roku, kiedy stadion miał powstać, a następnie ni stąd, ni z owąd ogłosił w lutym 2019 roku, że… zmienia projekt stadionu. Rzekomo celem było poprawienie funkcjonalności obiektu. Przetarg na budowę miał odbyć się miesiąc później, a tymczasem prezydent zdecydował się na dalsze zmiany w projekcie, o którego zachowanie bez zmian sam apelował na spotkaniu przed wyborami.
Mimo to Andrzej Kotala nadal utrzymywał, że stadion powstanie, a przetarg przesunięto jedynie o kilka miesięcy. Postanowiłem na bieżąco sprawdzać postęp prac, dlatego z ramienia kibiców zostałem włączony do Komisji Przetargowej. Niestety, zaangażowanie miasta, albo raczej jego brak, był nadto widoczny podczas tych spotkań. Wiceprezydent Marcin Michalik przychodził na pierwsze spotkania, kiedy to robiono zdjęcia oraz podpisywano listaę obecności, po czym wychodził po kilku minutach. Mimo że komisja miała jasno określony plan, że dokumenty oraz wszelkie poprawki projektu miały być przygotowane do końca sierpnia 2019 roku, żeby można było przeprowadzić przetarg, szybko stało się jasne, że była to kolejna obietnica bez pokrycia panów Kotali i Michalika.
Na początku września 2019 roku niezadowoleni z obrotu sprawy kibice wychodzą na manifestację. Po 9 latach oszustw oraz 7 lat od pierwszej manifestacji, bardzo liczna grupa kibiców przemaszerowała ulicami Chorzowa i przyszła pod Urząd Miasta domagając się wyznaczenia terminu ogłoszenia przetargu na budowę nowego stadionu. Niestety i tym razem się zawiedliśmy. Andrzej Kotala zarzucał mi uprawianie polityki (!) oraz bluźnił: „Jak Bóg mi świadkiem, chcę budowy tego stadionu” (!). Po latach oszustw nikt mu już w to nie wierzył. Padło też słynne już „dwa tygodnie”, według Kotali cała procedura była wtedy opóźniona o ledwie dwa tygodnie i nie ma powodów do narzekań.
Tymczasem miesiąc później, na konferencji prasowej w Urzędzie Miasta, przedstawiając nowego prezesa Ruchu Seweryna Siemianowskiego, Kotala stwierdził, że miasto musi przeanalizować, czy stać je na nowy stadion i do tematu wrócimy w 2020 roku. Ten tekst powstał w lipcu 2020 roku, a temat stadionu nie został poruszony do dzisiaj. Niedługo minie równo 10 lat od wyboru Andrzeja Kotali na stanowisko prezydenta Chorzowa, tak długo obiecuje on nam nowy stadion. Niestety nic nie wskazuje na to, żeby ten stadion miał kiedykolwiek powstać za czasów, kiedy władza w Chorzowie jest w rękach Andrzeja Kotali, Marcina Michalika, Marioli Roleder, Waldemara Kołodzieja, Piotr Małeckiego, Krzysztofa Karasia, Marka Kopla i pozostałych ludzi z otoczenia Kotali.
Najważniejsze, żeby w 2023 roku, podczas wyborów samorządowych w Chorzowie, odsunąć od władzy obecnie urzędującego prezydenta Andrzeja Kotalę oraz jego współpracowników. Nie możemy się godzić na notoryczne okłamywanie kibiców Ruchu i mieszkańców Chorzowa. Ruch zasługuje na nowy stadion, a nie na kłamstwa prezydenta i ochłapy rzucane z łaską przez miasto.